Violetta Malinowska ...a skrzydła cię poniosą...
  Solidarność
 






Warszawa, pikieta pod sejmem, 5 grudnia 2008 r.

  PUSTKA

To nic, że tak mija czas.
To nic , że go marnujemy,
Kiedyś przyjdzie czas,
Wtedy się "zrewanżujemy".

To nic, że w kółko to samo gra,
Ta sama stara płyta, choć już nowa,
Nikt zastrzeżeń nie ma?
Nie widzę, dziękuję, niepotrzebna mowa.

To nic, że chciałeś coś powiedzieć
I tak się przecież nie odezwiesz,
Po co sprzeciwiać się, czas zajmować
I tak głowę w piasek schowasz.

Także cóż ty, mała myszka,
Możesz wskórać w tak ogromnym świecie?
Lepiej nic nie mów, siedź jak truśka,
Albo może broń się lepiej...

Broń wartości, które cenisz,
Każda mała cząstka,
To część tego co zmienisz
I zapełni się pustka.





  Tak

Pisać o rzeczach podłych
Rzecz trudna.
Słuchać ludzi nieprawych
Rzecz jeszcze trudniejsza.

Milczenie złotem jest
Lecz trudno jest milczeć,
Gdy wielu przeciw tobie jest,
Którzy nie umieją milczeć.

Cóż dziś znaczy złoto
Oto jest pytanie ?
Czy to, jest motto
Życia panów, panien?

I powiem jeszcze: po cóż żyć!
Wszak złoto szczęścia nie da,
Jak to? Mogę być podły, etycznie gnić,
Bylebym nie wiedział co to bieda?



Protestujemy, protestujemy !!!
Donaldzie wielki mistrzu bajeru
Może przeniesiesz się do Peru
Może od cudów Twych odetchniemy!

Lepiej platformę pod sejmem spalić
Niż dać się jej pustce mamić!
Dajesz bogatym, biednym zabierasz
i jak się z tym czujesz teraz?

Gumowa gadka, rządy stronnicze
Daj biednym wreszcie godziwe życie!!!





   O G I E Ń

Płonie ogień na kominku
Drwa się łączą w jeden krąg
Wtem od wody doznają wiele mąk.
Drwa rozłącza jakaś siła
I skończyła się ta chwila,
Która kiedyś je łączyła w jeden krąg...
Wtem doznały większych mąk.
Ten krąg kiedyś jednolity, rozchmurzony
Stał się teraz zapalczywy i zamglony.
Drwa rozrzucone nie dają ni blasku ni ciepła,
Gorąca ich wiara jak smoła zakrzepła.
Krew co płynęła żywym nurtem w nich
Teraz jest przyczyną ich zamiarów złych.
A wszystkiemu winna jest woda
Ona drwa ochłodziła, a szkoda.
Lecz cóż to, woda traci swą siłę,
Pogrzebana jest w pary mogile?
Znikła, nie ma przyczyny mąk;
Drwa znowu łączą się w jeden krąg.
Teraz nic nie zakłóci ich spokoju
Żyć będą w szczęściu i pokoju.
Drwa blaskiem biją oślepiającym
A żar ich serc łączy się w jeden, gorący...






O D N O W A

Tu działacie, tam działacie,
Ciągle posiedzenia macie
I sprawozdań też bez liku,
Pełno ich bez ładu, szyku,

Aby były dokumenty,
Za to nagrody będą, prezenty,
Piszcie dorośli, młodzi, dzieci,
Może ktoś to przeczyta i się zachwyci.

Choć w sercu nic się nie dzieje,
Trzeba się śmiać i ty się śmiejesz, ja się śmieję,
Przecież odnowę mamy, więc od nowa,
Pisz protokoły, pisz sprawozdania, taka moda
i od nowa...






  K S I Ę G A

Tyle kartek zapisano
Tyle ksiąg, książek już wydano
Każdy czyta, marzy, czuje
Smętny z kąta w kąt się snuje.
I wydaje się nam czasem
Gdy zadumamy się nad ludźmi, światem
żeśmy dużo przeczytali, wiele zrozumieli
Ale czyśmy na prawdę zmądrzeli?
Jest pewna księga, olbrzymia, ta
jest najcenniejsza, bo to księga świata
Każdy: mała mrówka, słoń, ty, ja
Każdy z nas, ją dobrze zna.
Każdy jest jej autorem,
Każdy jest jej bohaterem
I jest pewien ważny problem,
Który w chwili tej opowiem:
Znamy tę księgę, bo żyje w nas,
Lecz zbyt mało się w nią zagłębiamy
Nigdy nie będzie szczęścia wśród nas
Jeśli jej całej dobrze nie poznamy.
Dużo wysiłku będzie kosztować
Jej prawidłowe zrozumienie,
Wiele trudności trzeba pokonać
By ją pokochać, poczuć jej życiodajne tchnienie.
Czytaj ją swym sercem,
Czuj tę księgę całą duszą
Nazwij coś wreszcie szczęściem
Co ludzie czują, słyszą...
Bo szczęście to spokój, zrozumienie,
To miłość wzajemna, jedność,
Bezpieczeństwo i porozumienie,
Pokój, wiara w ludzi, nie nadzieja, lecz pewność.
Zachód Słońca, maleńka deszczu kropelka,
To księżyca srebrzyste promienie.
Szczęcie to radość wielka
O smutku zapomnienie.

Szczęcie to bezgraniczne dobro
- Wiemy co to szczęście
A żyć w nim, tak nam trudno.

  






P R A G N I E N I A

Tego nie da się wyrazić słowem
Co w mym sercu mota się, szamoce
Może kiedyś to opiszę, potem
Dziś zbyt słabe moje moce.

Choć płomyczek we mnie mały, iskrzący
Niewielkim płomieniem gorącym,
Jednak czekam na pożar ogromny,
Który uniesie wszech Ewy potomnych,

Czekając tak, płomyk rozpalam
Wciąż czując swą tak słabą siłę,
Wierzę gorąco, że doczekam
I żarząc się wiem, że nie zginę

Każdy z nas wierzy
Ten płomyk nadziei
W kątku serca się iskrzy.
Błądząc wśród życia kniei

Brak mu tylko świeżego podmuchu,
Który w pożar go zamieni.
My wierzący w Duchu
Wiarą dopełnimy co On zamierzył.

Mój płomyczek połączy z twym,
Pójdziemy dalej do tamtego,
Twój, jego, ich stanie się płomieniem mym,
Razem spłoniemy do Najwyższego.

Ach te słowa tak niedoskonałe,
Gdyby spłonęły serc płomieniem
Wtedy spełniły by wspaniale,
To co zwiemy wypełnieniem.








   TO MUSI WYSTARCZYĆ

Wokoło, wokoło tak wiele obłudy,
Ty wołasz ktoś cię depcze.
Czasem powie tobie słowo skruchy,
Aby potem bardziej ci dokuczyć.

Lecz wierz w to, że kiedyś
Może chwilka, chwila minie,
Zjawi się ktoś kto odezwie się mile,
Z kim o wszystkim porozmawiasz
Może nawet cię obroni przed obłudą,
Tak ułudną i fałszywą.

Nie wiesz jak długo męczyć się będziesz,
Nie chcesz już więcej fałszu.
Ja cię tylko pocieszać mogę
I to musi ci wystarczyć.





   JUŻ  W I E M...

Wiem, wiem, wiem
Jaki jest mój cel
Chcę, chcę, bardzo chcę
Być Dobrym Człowiekiem.

Nie wiem co los dla mnie przygotował
Co mi się przydarzy,
Lecz wiem, że zawsze będę trwać
Na życia straży
Ludzkich trosk i cierpień
Jeśli Bóg dozwoli
Walczyć chcę pomagać ludziom
Według Jego woli
Jemu mogę ufać
On szczęście ma na pieczy
I tak je każdemu rozdaje,
Czy chory, czy kaleki
Czy nieszczęśliwy, czy smutny,
Zrozpaczony, czy "zdrowy”;
Chcę też by On mi pomógł
Wytrwać w moim, twoim celu?
Przecież to nic wielkiego
Taki mały-duży cel,
Wątpisz, czy sił starczy do tego ?
Nie wiem, a ty - wiesz ?

Stoję tak sama jak drzewo,
Budzące się ze snu,
A obok mnie drzew całe puszcze,
Lecz one śpią , są nieczułe
Tak straszą pustką swą...
Wokoło bije drzew martwota...

Lecz ja gałązek mam tysiące,
Drzewa ogrzeję ciepłem swym
I one - puszczą pąki.
Patrz ten pierwszy, drugi, trzeci...
Już wyciągają ręce,
Ze mną więc, chodźmy razem
Lecz już na jawie, nie we śnie.
Uwierz w mały cel
Już i ty chcesz
Być Dobrym Człowiekiem
Trwać na życia straży
Ludzkich trosk i zmartwień,
Jeśli Bóg dozwoli
Każdy chce pomagać sobie
Nawzajem, według Jego woli.

Jak drzewa ufnością rozkwitamy
Trzeba dbać o to, byś nie był samotny
Wśród tysięcy, to jest cel życia właśnie to,
By czynić dobro, a nie będzie nędzy,
By żyć pełnią wiary i mocą Miłości.







    Tak trzeba

Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe
I nie należy zamykać się,
Nawet w jaskini porcelanowej.
Wśród ludzi żyjesz i sam żeś człowiek,
Więc nie odrywaj się od plastra.
Z nimi pracuj, z nimi się baw
I nie mów nigdy do życia : basta!
Płacz, raduj się, cierp i nie poddawaj się,
Ludziom pomagaj w każdej potrzebie,
A jeśli z nóg jakiś zwali cię krach,
Ludzie, pomogą ci w biedzie.






Znaczy Człowiek

Człowiek znaczy więcej
Kiedy patrzy sercem.

                                   
                                



Praca

Czy uczciwością oraz pracą,

wciąż jeszcze ludzie się bogacą?
Uczciwie: ciągle więcej pracy,
pieniędzy zaś ubywa w płacy!


                             



W pracy

Byłoby mądrze, aby  w pracy

Też o pieniądze się wzbogacić.

A powołanie z całą resztą
Zaprocentują stokroć na pewno!

Tymczasem o zarobkach cisza
Jakiś dziwny to obyczaj.

Praca za darmo, za pół pensji
Trud to daremny i nikczemny...


                            



 
  Witaj jako 124969 odwiedzający (305128 wejścia) :)))  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja