Violetta Malinowska ...a skrzydła cię poniosą...
  Moi ulubieni poeci...
 
Moi ulubieni poeci...




Nie wiem, co to poezja, nie wiem, po co i na co...
Wiem, że czasami ludzie czytają wiersze i płaczą....

Władysław Broniewski



Oprócz Kochanowskiego...Mickiewicza...


                                   
                                                „Róża nie potrzebuje mowy,
                                                 lecz po prostu promieniuje zapachem,
                                                 nawet ślepy, który nie widzi róży,
                                                 zauważa jej woń.
                                                 Taka jest ewangelia róży,
                                                 lecz większa jest Ewangelia Chrystusa.”
Mahatma Gandhi
 

Leopold Staff

DESZCZ JESIENNY

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurna pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich młodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...



Leopold Staff

CURRICULUM VITAE

Dzieciństwa mego blady, niezaradny kwiat
Osłaniały pieszczące, cieplarniane cienie.
Nieśmiałe i lękliwe było me spojrzenie
I stawiając krok cudzych czepiałem się szat.

Młodość ma pierwsze skrzydła swe wysłała w świat,
Kiedy nad wiosnę milsze zdały się jesienie.
Więc kochałem milczenie, wspomnienie, westchnienie
I plotłem chmurom wieńce z swych kwietniowych lat.

Dopiero od posągów, od drzew i od trawy,
Z którymi żyłem długo wśród dalekich dróg,
Nauczyłem się prostej, pogodnej postawy.

I kiedym, stary smutku dom zburzywszy w gruzy,
Uczynił z siebie jeno wschodom słońca próg,
Rozumie mnie me serce i kochają Muzy.



Edyta Kulczak              http://www.edytakulczak.pl/

Pieta

 

jesteś

na moich

rękach

obrócony w zapach

zmysłowy

tulę go

z bólem

do policzków

i rozpaczam

że odszedłeś

tak szybko

 

jeszcze

przed chwilą

miałam ciebie

w żywych ramionach

i mocną

stroną miłości

wierzyłam

że zostaniesz

 

z nadzieją

smutno

głaszczę ciało

skamieniałe

 

wiem

powrócisz wkrótce

tak jak było

                   powiedziane


Edyta Kulczak           http://www.edytakulczak.pl/


            *  *  *


Śniłam o truskawkach

tak jak chciałeś

i o niebie śniłam

nie takim zwykłym

błękitnym

lecz takim

przy tobie

 

gdy trzymasz

mnie za rękę

i pewnym wzrokiem

śledzisz nawet

liście na drzewach

i śmiejesz się

z moich smutków

i szybko je

rozwiewasz

 

z niedowierzaniem

łapię twoje

słowa

i podbiegając

zaglądam im w oczy

czy to jest żart

czy nie żart?


 

idę obok

ciebie

jak dziecko

zajadam truskawki

czerwone

czerwieńsze od tamtych

z zeszłego lata

to nie żart






Czytam historię
I widzę, coś zrobił
Przez tysiąclecia,
Człowiecze!
Zabijałeś, mordowałeś
I wciąż przemyśliwasz,
Jakby to robić lepiej.
Zastanawiam się, czyś godzien,
Aby cię pisać przez wielkie C.
                             Leopold Staff




Anna Misiura-Łodyga

BOŻE NARODZENIE

Najłatwiej na Boże Narodzenie
przystroić domy i różne drzewa w ogrodzie
-kolorowymi lampkami.
Życzyć naokoło wszystkiego dobrego.
Nalepić sto uszek z grzybami
i załatwić pachnące siano
z polskiej łąki.
Łatwo w ten dzień
powszechnego nawoływania do przebaczenia
uściskać się z niedobrym szefem
albo pracownikiem leniwym.
Wszystko to fraszka!
Najtrudniej w Boże Narodzenie
spotkać się z własną duszą.
Pozwolić jej niech się wzruszy,
bo to jednak jej święto -
święto wybawienia duszy.
Otulić duszę ciszą, refleksją i spokojem,
nie zadręczać Jej kucharnianym znojem.

                                   Anna Misiura-Łodyga





Edyta Kulczak o miłości:
http://www.edytakulczak.pl/
*  *  *

a mówiłeś
że jestem
nie z tego świata
bo tak zabawnie
układam nogi
gdy stoję...

a moja twarz
przypomina
smutnego anioła
gdy płacze...

a moje oczy
w których ciszę
ktoś namalował
kilkoma kropkami
nie mają końca
więc je muszę
zakrywać rzęsami
lub dłonią twoją
szybko...

i mówiłeś
że kochać mnie
to być gdzie indziej
gdzieś dalej
dalej.
całkiem dalej.
i nie da się już
stamtąd
powrócić
tak łatwo...

a wróciłeś...


Edyta Kulczak
http://www.edytakulczak.pl/

Noc

noc pisze
lepsze wiersze
niż dzień
wypełza naga
z każdego miejsca
i widzi więcej …

ukryta w twojej
dłoni
słucham szelestów
pod stopami
lękliwie gdzieś
gałązka pęka
gubi się w szeptanych
oddechach
oswaja w pocałunkach
i snach …

a na gałęziach
drzew
dziwnie ciche
pieśni siedzą
i przed księżycem
stroszą piórka …

z gałęzi
drzew
dziwnie ciche
pieśni lecą …
oswajam je
w pocałunkach


Edyta Kulczak
http://www.edytakulczak.pl/

Jesień

Obeszła wkoło
drzewa
i przycupnęła
przy mnie
na brzeżku
ławki
jeszcze zielonej
lecz posmutniałej trochę
przykurzonej

Tyle emocji
w sobie niosła
tyle wzruszeń
i pocałunków
w głowie
tyle za nią
szło
i nie ma

Chciała się
chyba zwierzyć
i powzdychać
wspólnie
spojrzała w moje
oczy nieruchome
i na ręce
w rękawiczkach
na kolanach
złożone

- wstała
i odeszła







Wiktor Woroszylski
,,Czas miłości"


Dom- to nie tapety, nie meble,
nie kąt z żyrandolem, obrazem
Dom- to tam, gdzie choćby pod gołym niebem
ludzie są razem
Tam, gdzie jasno wieczorem ciemnym,
tam, gdzie ciepło, choćby wicher dął
a zbudowaliśmy dom
To, co różni, opada jak liście
Zostaje najdroższe, najbliższe
Huragany murów nie ugną
Nie przekroczy progu nieufności
I gdziekolwiek będziemy-wszędzie
z tobą, ze mną- i dom nasz będzie



Droga do domu

Gdzie na ciebie czeka przyjaźń,
gdzie się możesz spotkać z nią,
tam przez lata ciągle zmierzaj,
bo tam właśnie jest twój dom.

Wiem, że droga ta prowadzi
przez niejeden ciemny las,
jednak zawsze nią podążaj,
bo do domu wiedzie nas.

Gdzie na ciebie czeka miłość,
gdzie się możesz spotkać z nią,
tam się staraj zawsze zmierzać,
bo tam właśnie jest twój dom.

Kręta ścieżka nas prowadzi
przez niejedno pasmo gór,
ale kiedy szukasz domu,
warto zwalczyć przeszkód mur.

Gdzie na ciebie czeka miłość,
tam prowadzi serca głos.
Gdzie na ciebie czeka przyjaźń,
niech zaniesie cię tam los.

Podaj rękę swej miłości
i przyjaźni podaj dłoń.
Tam, gdzie czeka miłość, w sercu,
będzie, był i jest twój dom.

maldenholm 2006-12-19







Tuwim Julian

Dom

Wybuduję tobie dom zielony,
Dom zielony, bielony, brzozowy,
Do połowy winem ocieniony,
Malowany słońcem do polowy.

A w tym leśnym, w tym drzewnym kościele
Będzie kwitnąć twoje białe żeństwo,
Tam sprawimy wesołe wesele,
Odprawimy drzewne nabożeństwo.

Ledwo błyśnie i zapachnie ranek
Rosą, miętą, ptakami, oskołą,
Rozgłaskana wyśmiejesz na ganek
I zawołasz daleko, wesoło!

Do rozpuku odśmieję się w borze
I przybiegnę zadyszany w goście,
I szeroko ramiona otworzę
Dwojgu piersi w owocnym rozroście.

Będę z ziemi rósł wygałęziony,
Jeden z tobą, jak drzewne rodzeństwo,
I w gałęzie twych ramion wpleciony,
Wrosnę, wrosnę w twoje białe żeństwo!




Budowanie domu

Z naszych dłoni
Postawimy dom
W tych czterech ścianach
Zamieszkamy razem

W nim wszystkie sprzęty
Postawimy na swoim
Od słowa do słowa
Od deski do deski

Z naszych dłoni otwartych
Postawimy dom
Zamknięty na dwa zamki
Dwóch złotych obrączek

Tadeusz Śliwiak




Na dom w Czarnolesie

Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;
Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!
Inszy niechaj pałace marmorowe mają
I szczerym złotogłowem ściany obijaja,
Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gnieździe
ojczystym,
A Ty mie zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,
Pożywieniem ucciwym, ludzką życzliwością,
Obyczajami znośnymi, nieprzykrą starością.

Jan Kochanowski






Dom miłości

Wiesz w jakim domu miłość
mieszka?
W tym gdzie ludzie się śmieją,
gdzie ogień z kominka mury rozgrzewa,
gdzie iskry skrzą się nadzieją.

Tam pies przy nodze pana waruje,
radość kominem bucha.
Tam gdzie się bajki dzieciom opowiada.....
a każde uważnie słucha.

I dziadek fajkę pyka przy stole.
babcia obrusy haftuje.
Tam gdzie harmonia, cisza i spokój,
życie jak słodycz smakuje.
Napisany 2008.01.03

Autor: fila4

http://www.kobieta.pl/wiersze/pokazwiersz.php?wierszid=1061323243







Roman Brandstaetter

(ur. 3 stycznia 1906 w Tarnowie, zm. 28 września 1987 w Poznaniu) – polski pisarz, poeta, dramaturg i tłumacz. Znawca Pisma Świętego

Roman Brandstaetter



Z ,,Rozmów z Bogiem"

1.
,,Wiele błądziłem
Mój żal jest koronnym świadkiem
Tego wyznania.
Ale cokolwiek się działo w mym życiu,
Zawsze Ciebie kochałem.
Nic więcej nie mogę powiedzieć
Na moją obronę.

A na to Pan odpowiedział:
- Przypomnę ci słowa
Jednego z mych mędrców:
,,Bóg pisze prosto
Na liniach krzywych"...

- Wiem o tym, Panie
Wiem...
Przecież jestem linią
Bardzo krzywą i bardzo zawiłą...

2.
Panie,
Wczoraj byłem kimś innym,
Niż jestem dzisiaj.
Powiedz mi zatem,
Który z nas obu
- Ja wczorajszy
Czy ja dzisiejszy-
Jest moim prawdziwym
Ja?

A na to Pan odpowiedział:
- Jesteś tym, kim będziesz jutro,
Mój synu..."

Z książki: "Księga modlitw dawnych i nowych", R. Brandstaetter, wydawnictwo "W drodze" Poznań 1987.

Cóż więcej dodać?
Chyba tylko to, że są to słowa przez wielkie S,
albo poezja przez wielkie P.








...  o starości 

  autorka:  nieżyjąca już Józefa Jucha, należąca do PZN w Wadowicach.


Jak się czuję

Kiedy ktoś zapyta, jak ja się dziś czuję,
grzecznie mu odpowiadam, że "dobrze, dziękuję".
To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko,
astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką,
puls słaby, krew w cholesterol bogata...
lecz dobrze się czuję, jak na moje lata.

Bez laseczki chodzić teraz już nie mogę,
choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę.
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,
ale przyjdzie ranek... i znów dobrze się czuję.
Mam zawroty głowy, pamięć "figle" płata
lecz dobrze się czuję jak na swoje lata.

Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi,
że kiedy starość i niemoc nareszcie przychodzi,
to lepiej się zgodzić ze strzykaniem kości
i nie opowiadać o swojej starości.
Zaciskając zęby z tym losem się pogódź
i wszystkich dookoła chorobami nie nudź!

Powiadają, że starość okresem jest złotym,
i kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym...
"Uszy" mam w pudełku, "zęby" w wodzie studzę,
"oczy" na stoliku zanim się obudzę...
Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:
Czy to wszystkie są części, które się wyjmuje?"

Za czasów młodości (mówię bez przesady)
łatwe były biegi, skłony i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle sił mi pozostało,
żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą...
A teraz na starość czasy się zmieniły,
spacerkiem do sklepu, z powrotem bez siły...

Dobra rada dla tych, którzy się starzeją
Niech zacisną zęby i z życia się śmieją.
Niech wstaną rano, "części" pozbierają,
Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają,
Jeśli ich nazwiska tam nie figurują,
To znaczy, że są ZDROWI I DOBRZE SIĘ CZUJĄ.






Pogodnie patrzą.....

Pogodnie patrzą me oczy,
Pogodnie,
Czy w niebie słońce, czy cienie,
By w nich czytali przechodnie
Wieść dobrą i pozdrowienie.

Radośnie śmieją się usta,
Radośnie,
Przyjacielskimi uśmiechy,
By ludzi, których los chłośnie,
Skrzepić słodyczą pociechy.

Wesoło dźwięczą me słowa,
Wesoło,
Wśród skwaru dróg czy zawiei,
By tym, co chylą w dół czoło,
Dodać otuchy, nadziei.

Lecz na dnie wszystkich tych rzeczy,
Lecz na dnie,
Jest wielki smutek człowieczy,
Serce cierpiące bezradnie,
Którego nic nie uleczy.

Leopold Staff







Z lat dziecięcych

Przypominam – wszystkiego przypomnieć nie zdołam:
Trawa... Za trawą – wszechświat... A ja – kogoś wołam.
Podoba mi się własne w powietrzu wołanie –
I pachnie macierzanka – i słońce śpi – w sianie.

A jeszcze? Co mi jeszcze z lat dawnych się marzy?
Ogród, gdzie dużo liści znajomych i twarzy –
Same liście i twarze!... Liściasto i ludno!
Śmiech mój – w końcu alei. Śmiech stłumić tak trudno!
Biegnę, głowę gmatwając w szumach, w podobłoczach!
Oddech nieba mam – w piersi! – Drzew wierzchołki –
w oczach!

Kroki moje już dudnią po grobli – nad rzeką.
Słychać je tak daleko! Tak cudnie daleko!
A teraz – bieg z powrotem do domu – przez trawę –
I po schodach, co lubią biegnących stóp wrzawę...
I pokój, przepełniony wiosną i upałem,
I tym moim po kątach rozwłóczonym ciałem –
Dotyk szyby – ustami... Podróż – w nic, w oszklenie –
I to czujne, bezbrzeżne z całych sił – istnienie!

Bolesław Leśmian







Wiersz

O czym? O pewnym wieczorze.
Od wina i czerwca był ciepły.
Gwiazdy, jak kwiaty ze szczęścia,
Na łąkę niebios uciekły.

Jechało się Alejami
I koń był wniebowzięty,
I księżyc co jechał nad nami,
W strzępiastą chmurkę wcięty.

Ani się nic nie działo,
Ani się nic nie mówiło.
Zresztą sam byłem wtedy,
Ciebie tam wcale nie było.

Julian Tuwim






Spokojność

Zbudzić się, zerwać, uchylić firanek,
Wyjrzeć w kwietniowy, błękitny poranek,
Gdzie tylko wierzby kwitnące się złocą
I tylko brzozy białym pniem migocą -
A na toń niebios, wiosenną i bladą,
Fijoletową sieć gałązek kładą...
Obejść kasztany, których pąki, lśniące
Nowymi soki, łowią chciwie słońce
I główki śmiało w przestrzeń prą błękitną,
Czując, że jutro w śnieżną kiść zakwitną...

Chodzić po słońcu - powoli - jak we śnie,
Wokoło sadu, gdzie kwitną czereśnie,
U węgła domu przystanąć - posłuchać,
Bo już gołębie zaczynają gruchać
I wilga gwiżdże w południe nad sadem,
Gdy owad w trawie goni się z owadem.
A w wieczór, kiedy gwiazdy wyjdą z toni
Błękitnej, słowik pieśń swą ślubną dzwoni,
Dziwiąc się wielkiej księżycowej łodzi,
Co z białym żaglem na Ocean wschodzi.
Słuchać tej pieśni, która pierś rozpiera
Ogromnej ziemi i w niebie zamiera,
Ginąć w tej woni sadów i błękicie.
Pić to wokoło budzące się życie
I czuć z wszechświatem, nie pragnąc dla siebie
Serca na ziemi ni gwiazdy na niebie
Nic nie zamarzyć, nie kochać, nie żądać.
W przeszłość się tęsknym okiem nie oglądać
Ani nie czekać, czy z tą nową wiosną
Z mogił zaklęslych niezabudki wzrosną...
I wierzyć tylko, że gdy płomyk zgaśnie,
Serce na wieczność - jak na zimę - zaśnie

Konstanty Maria Górski







Przepraszam, że żyję

Przepraszam, że żyję
Przepraszam, że piję
Przepraszam, że tyję
Choć szczęścia mi brak
Przepraszam, że minę
Przelotnie jak ptak.
Przepraszam, że nie jem
Przepraszam, że jem
Przepraszam, że nie wiem
Przepraszam, że wiem.


Meldowani na tej ziemi tymczasowo
Zapomnieni poprzez Boga już na amen
Zapatrzeni w skrawek miejsca, w dane słowo
Czemu wciąż wpadamy w sidła taki same.

Przepraszam, że żyję...

Chociaż przyszło żyć pod miedzą i za lasem
Tu gdzie deszcze przemijają monotonnie
Poigrajmy sobie czasem - sobie z czasem
Przewalajmy się z hałasem przez historię.

Przepraszam, że żyję...

A gdy przyszło nam urodzić się dziewczyną
Skaleczoną, jak ta czajka, przez mężczyzną
Kupmy sobie dobre, stare, mocne wino
I śpiewajmy, nie zmieniając serca w bliznę.

Przepraszam, że żyję...

Meldowani na tej ziemi tymczasowo
Przyodziani w tanie palto i Ojczyznę
Odgrywajmy los na nowo i na nowo
I śpiewajmy, nie zmieniając serca w bliznę.

To świetnie, że żyję
To świetnie, że piję
To świetnie, że tyję
Choć szczęścia mi brak
Nie szkodzi, że minę
Przelotnie jak ptak...

Agnieszka Osiecka






Moje usta

Kończy się ten dzień
Kończy się kolacją
Czyszczeniem zębów
Pocałunkiem
Ułożeniem rzeczy

Więc to był jeden dzień
z tych najcenniejszych dni
które nigdy nie wracają

Co mnie spotkało

Przeszedł minął
Od rana do nocy
Podobny do zeszłego

Dniu mój
Jedyny
Co ja zrobiłem
Co ja zrobiłem
A może tak trzeba
Wychodzić rano
Po południu wracać
Powtarzać kilka ruchów
Układać wiele rzeczy

Dniu mój
Brylancie najpiękniejszy na świecie
Domie złoty
Błękitny wielorybie
Łączę wyrazy szacunku

Tadeusz Różewicz






"Spokojność" i inne wiersze różnych poetów pod adresem:

http://74.125.39.104/search?q=cache:Rc2ZLL0PIJYJ:okruchyzzycia.blox.pl/2007/04/Spokojnosc.html+spokojno%C5%9B%C4%87&hl=pl&ct=clnk&cd=1&gl=pl&client=firefox-a



 
  Witaj jako 125494 odwiedzający (309652 wejścia) :)))  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja