Violetta Malinowska ...a skrzydła cię poniosą...
  Wiara...
 
Wiara...


 
Zmartwychwstały

Klęczysz człowieku frasobliwy
Martwisz się przyszłym, przeszłym...
A ja tu stoję Zmartwychwstały,
- dniem Twoim jestem teraźniejszym!

Wołaniem, krzykiem jak przez otchłań.
Trudno mieszkać, czy wędrować
krokiem zgodnym, myślą jedną,
co dopiero świat przemieniać i budować

swoje małe – wielkie życie.
Niech nie będzie doskonałe, ale piękne.
Niech nie będzie bogate, ale święte.
Niech będzie wrażliwe - na człowieka...

Klęczysz człowieku frasobliwy
i martwisz się, czy zdołasz
poradzić sobie z tym co zostało
dziś jeszcze do zrobienia.







Dodasz czego trzeba

Nie troszczcie się zbytnio
O pokarm, odzienie
Nie troszczcie się zbytnio
O jutro, bo dziś
Dosyć mam biedy.
Ja ciągły pielgrzym
Tej ziemi spękanej
Z pragnienia Twoich słów
Ziemi pokłutej od Twoich krzyży
Przydrożnych
Śródleśnych
Czczonych
Zapomnianych
Porzuconych
Zdeptanych
I tych noszonych na naszych barkach
Kłujących ziemię w ukrzyżowaniu
Jak pielgrzym idę
Ty Panie, wiesz czego mi trzeba.
Może dziś dojdę do Twego Królestwa.







M I L C Z E N I E

Czym jest moje milczenie?
Pełnym słów dziękczynieniem
Bo jak nie dziękować Bogu
Za Jego wspaniałe dary
Za błogosławieństwa, którym nie ma miary.





Istnienie


Ty Panie ciągniesz
Twoją jasnością bycia
Niezachwianego istnienia,
Które wstrząsa do głębi
Bezsensowność mego życia
I odradza kształt mego ja
W Tobie
W Duchu Twoim
Istnieje moja modlitwa
Bez słów, bez czasu
To jest istnienie
Człowieka....

 







   Reminiscencje

Cisza...
            Czy słyszysz,
            Drzewo się kołysze ,
            Strumień szumi, mruczy, gna,
            Ach ta cisza ...
            Czujesz ją ?
            Czy ty ją znasz ?
Ciemność...
            Czy widzisz ?
            Drzewo rozkłada konary nad tobą,
            Gwiazdy wysoko, wysoko migoczą,
            Ciemność przeszywa duszę,
            Budzi trwogę, skruchę
            Czujesz ją...
Spokój...
             Czujesz ?
              Dusza cię, nie boli
              Śmiejesz się mimo woli,
              Ach jak dobrze
              Czujesz spokój
             Już go znasz !
Jasność...
             Wiesz co robić, masz swój cel,
             Już nie lękasz się ciemności,
             Wiesz, już wiesz,
             Jasność prowadzi cię...
             Bo dusza jak ogarek,
             Jej nawet mały płomień
             Prowadzi nas dalej
             I rozświetla nam drogę.

                                                            


  W I A R A

1. Wiara w samą, siebie
    zaczynam w nią wątpić
   nie wiem
   dlaczego
   szczerbek życia ktoś mi wydarł
   Po co?
   Może nie wie
   że serce moje usycha, jak kwiat bez wody...

2. Wiara w innych ludzi,
    nie utraciłam jej jeszcze:
   wierzę
   i polegam,
   klepię kogoś po ramieniu
   dobrze
   już rozumiem
   Na nim nie zawiodę się chyba,

3. Wiara w Boga
    tkwi we mnie gorąco,
    wierzę,
    zaufałam
   nie wymagam, lecz proszę,
   modlitwa
   dopomoże
   na niej się nigdy nie zawiodę.
                                                          



   Pierwszy raz

To coś nowego
Coś innego tak bardzo,
Aż ogarnia strach...
Coś od początku zrodzonego
Powoli kształtuje się w nas
Na gruncie całkiem przekreślonej
Przeszłości i doświadczenia
Nic nie ma.
Jest tylko coś pierwszego,
Co zdarza się pierwszy raz
Otrzymany nagle dar,
Który wszystko co było przekreśla
Dar nowego istnienia
Dar odrodzenia,
Nowego narodzenia świadomości.
Zaczynasz, uczysz się
Robić małe, większe kroki
Upadasz i powstajesz,
Idziesz i jesteś coraz bliżej
TEGO, który Jest od zawsze.

                            




   Wszystko Twoje

Każdy zmierzch ma odblask Twojej Panie jasności
Każda noc mieni się srebrem miłości Twej
Każdy świt ożywiają krople Twojej radości
I każdy dzień jest pełen łaski Twej.

Twój zmierzch, Twoja noc, Twój świt i wszystkie dni
Twój sen, każdego z nas, Twój los choć nasz
To wszystko Twoje, Ty nas kochasz
A my jak ziarnka piasku pod stopami Twymi.

Ty unosisz nas, gdzieś tam, na wyżyny
Miłością wielką ogarniasz
A my spadamy jak okruszyny
Jak piach rzucony w Słońca twarz.





Jedyna nadzieja

Boże mój
Czemuś mnie opuścił
Jak długo jeszcze
Będę czekać

Każdy świt Twych narodzin
Przez czarny dzień przecieka
Jak perła gubi się
Wśród traw
Ginie w śniegach
I tylko ten blask
Jedyna ta nadzieja,
Której jakby nie ma
Bo jak dać blask nieba
Skoroś mnie opuścił
Kazał czekać.




Tajemnica

Nie wiem
Jak to się stało,
A może wiem, bo wierzę.
Głupie jakieś Zwiastowanie?
Błahe Zmartwychwstanie?
Nie dla mnie
Tak to jest
Nie tak.
Wiarą proste,
Może zbyt proste.
Jedno, dwa słowa,
A tak pełne Boga
Zwiastowanego
I Zmartwychwstałego...





Przyszedł

Nie jestem przeciwko Tobie
Zatem jestem z Tobą,
Chcę więc pozostać z miłością.

Chciałabym już Ciebie zobaczyć
Tak jak ten raz jedyny wtedy,
Kiedy przyszedłeś w ludzkiej postaci
Jak człowiek bliski, jak Bóg jedyny.

Chcę znowu słyszeć Twój krok, tak cichy,
Jak cała Twa nadchodząca postać...
Usłyszeć oddech, Twe tchnienie Panie
I znak pokoju, dłoń ciepła jak uśmiech.

Sam Jezus przyszedł cichy, nieśmiały?
Tchną pokój, światło, swoją Obecność...
Zostawił Ducha i poszedł dalej
Zostawił pewność, że jest jak wieczność.





Pamiątka chrztu św.

Na pamiątkę chrztu św.
Wydarzenia niezwykłego,
W którym Bóg tak bardzo chce
Byś był dobrym Człowiekiem,
Który walczy, mocno pragnie,
Aby życie przeżyć godnie.

Razem z Bogiem żyj wśród ludzi,
Spróbuj dać im z siebie wszystko,
Gdy nie wezmą, no cóż trudno
Dalej walcz, aż ich zbudzisz.

Staraj się, by ludzie otwierali
Drzwi swoich serc,
By ten kto na dworze stoi
Mógł do środka wejść.





Pragnienie

Duchu Święty
Z każdym dniem
Wyrzucaj śmieci z mojej duszy
Wypełnij ją Twą obecnością,
Przepełnij mnie Twoją Miłością
I każdego dnia racz przyjąć
Ode mnie wszystko to
Co Pan ofiarował mi w darze.
I za moim z Tobą pośrednictwem
Rozdawaj, rozdawaj, rozdawaj
W prawdziwej Miłości
Jezusa Chrystusa Pana mojego
I tak aż do końca...
Amen

 



 
Daj mi

Daj mi mocy niezwykłej,
Moc dla sługi Bożego,
By jego całe ciało
Było narzędziem w Twych rękach,
A myśli, myślami Twoimi,
Które rozwiewają mroki
Odrzuconego człowieka
I prowadzą go
Przed Twój majestat
I przed Twoją postać
Boże żywy, prawdziwy
Jedynie godny zdumienia.

I czegóż chcieć możesz Panie,
Od prostego człowieka,
Którego czekanie, ciągłe czekanie
W nocy życia ratunku czeka,
By tak moc jak dzień otrzymać
By starczyła mu działać, żyć apostołować.

Daj mi Ducha Twego,
Napełnij mocą z wysoka,
Daj mądrość, mądrość rozumną,
Logicznego myślenia
W wierze wytrwałej
I tak mocnej
By z mądrością głosić Twe dzieła.



 
  Witaj jako 124952 odwiedzający (305044 wejścia) :)))  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja