Coś z gwary poznańskiej cytowane:
W antrejce na ryczce
Stały pyry w tytce.
Przyszła niuda, spucła pyry
A w wymborku umyła giry.
mieć głód na plyndze, z gzikiem sznytki, na leberke, plyndze, szabel, szneki z glancem, wuchte babek..
Pawel i Gaweł:
wersja poznańska:
(Ferdynand Głodzik)
Biniu i Eda
Biniu i Eda w jednej żyli chacie
Eda na dole a Biniu u góry
Biniu spokojny, nie naprzykrzoł się,
Eda wystworzoł cięgiem awantury
Stale coś tetroł, cięgiem trzaskoł Dźwiami
Gnoł kejtry, psyki, świgoł w nie pyrami
Rąbał i chycoł powyżej lamperii
Mało co Biniu nie dostał dylerii
Kiedy już Biniu nie mógł ścierpieć tego
Wtochnął do Edy i pado do niego:
Zlituj się Eda przestań hałasować,
Bo jeszczy ździebko i pęknie mi gowa
A na to Eda: Ty stary glajdusie
Nie tkej tu kluka bo jo żym jest u sie.
Biniu się wnerwił zamkł dźwi z drugiej strony
Poczłapał do się i siadł napuczony.
Zaś potem Eda po szychcie se chrapie
A od powały coś mu na kluk kapie
Wyprysnął z wyra i wtochnął na góre
Stuk puk zamknięto,
Szpycuje bez dziure
O słodkie drzewko! Połno wody w jadalce
A biniu z wędką siedzi se na pralce
Co robisz Biniu?
Ryby sobie łowię
Czy ty nie cierpisz?
Mnie kapie po głowie
A na to Biniu: ty stary glajdusie
Nie tkej tu kluka bo jo żym jest u sie.
Z tej opowiastki tako jest nauka:
Gdzie nie twój biznes tam nie wtykej kluka
Albo i inny moral się wygrzebie
Jak ty do kogoś
Tak on zaś do ciebie.
inna wersja "Pawła i Gawła" po poznańsku:
Pawoł i Gawoł wew jedny chacie pomiyszkania mieli
Pawoł na dole a Gawoł na piyrszym kiju bez antrei
Gawoł mioł rułe i bachandryji nie wystworzoł nikumu
Pawoł mioł wek i kusiuł po nocach wew swoim dumu
Trumbiuł i szczyloł fest chałasowoł
Ciyngiym polowoł furt zaś rojbrowoł
Świgoł wew ryczki i bumboł nie do spiłowania
Oż Gaweł zloz na dół uskrumnić dziebko drania
„Tej Pawol miej rozum nie bumbej z cołki epy ryczkami
Bo jo jutro do szklorza musze iść zez łoknami”.
A Pawoł na to.” To sum moje ściany śtyry
Stroisz muki to idź w pyry”
Gawoł wdzioł krymke na glace i zaś na schodach
Szpycnuł zez winkla na ambe sumsioda
Deknuł by w kluber i w kałund dziada
Lecz poloz du sie bo nie wypada
Skorno dryzd Pawoł jeszczyk fest garuje
A tu zez sufita coś mu na kluber zlatuje
Wychycnuł zez wyrka i wyrywo do góry
Stuk puk Zakluczune wiync przytknuł ślyp do dziury
Szpycnuł a tam w cołki chacie wody jak wew basynie
A Gawoł zez wyndkum na szafunierce mo siedzynie
„Tej! Gawoł durch ci odbiuło
Nie rybcie se łapie
Ale sumsiedzie mi do wyra kapie
A jo przy łokazji mocze sobie giyry
Stroisz muki to idz w pyry”
Zes ty powiastki nauka płynie
Nie wywijej sumsiodowi bo ci tyż wywinie.
Dębina
Jyżdzoł ze mną do Dębiny,
do zoologu my chodzili
Czynsto brał mnie na migane,
na wieprzowo gire z krzanem
A roz w parku na Sołaczu,
tak ślipiami na mnie patrzuł
Tak bajtlował a zaś potym,
robuł na co mioł ochote.
Ref.
Wyćpiuł mnie jak staro kiste albo wyro
Wyćpiuł mnie jak ryczke z wyłamano giro
Wyćpiuł mnie jak stary przechodzuny laczek
Wyćpiuł mnie i już go wincy nie zobacze.
Tak zawracał mi gitare,
aż mu lajsłam kluft na miare
Heklowałam mu skarpytki,
szykowałam z gzikiem sznytki
Jod lebere, plindze, szabel,
szneki z glancem, wuchte babek
Jak sie nażor cztachnoł ćmikiem,
to obwał swe czewiki
Braoł katane i glazejki
i jak kejter wioł z antrejki
ref.
Słowniczek:
Dębina - zielony teren nad rzeką Wartą - przed wojną ogrody, letnie restauracje i miejsca niedzielnych spacerów i zabaw Poznaniaków
Zoolog – ogród zoologiczny
Migane – potańcówka
wieprzowo gira z krzanem - golonka z chrzanem
Sołacz - Park Sołacki - w eleganckiej dzielnicy Poznania piękny park ze sztucznym zalewem, gdzie można było pływać na wynajętych łodziach wiosłowych
ślipiami na mnie patrzuł - wpatrywał się we mnie
bajtlował - pięknie mówił
robiuł zy mnom na co mioł ochote - pozwalałam mu na to, na co miał ochotę
Wyćpiuł mnie jak staro kiste albo wyro - porzucił mnie jak stare pudło, skrzynkę albo łóżko
Wyćpiuł mnie jak ryczke z wyłamano giro - porzucił mnie jak stołek z wyłamaną nogą
Wyćpiuł mnie jak stary przechodzuny laczek - porzucił mnie jak stary, zużyty pantofel
Wyćpiuł mnie i już go wincy nie zobacze - porzucił mnie i już go nigdy nie zobaczę
Tak zawracał mi gitare - Tak zawracał mi głowę
aż mu lajsłam kluft na miare - że kupiłam mu ubranie robione na miarę
Heklowałam mu skarpetki - szydełkowałam mu skarpetki
szykowałam z gzikiem sznytki - robiłam mu kanapki z gzikiem - twarogiem
Jod lebere, plindze, szabel, szneki z glancem, wuchte babek - jadł watrobiankę, placki ziemniaczane, drożdżówki z lukrem, mnóstwo ciastek
Jak sie nażor cztachnoł ćmikiem, to obuwał swe czerwiki - gdy się najadł, zapalił papierosa, zakładał buty
Broł katane i glazejki i jak kejter wioł z ant rejki - zakładał kurtkę i rękawiczki i jak pies uciekał z przedpokoju
Jeszcze kilka poznańskich słów:
Ajntopf zez chabasem - gęsta zupa jarzynowa z mięsiwem
Plendze - placki ziemniaczane
Szagówki - kluski z pyrek
Ślepe ryby - zupa z rozgotowanych pyrek
Szabel - fasola
Redyski - rzodkiewki
Bedki - grzyby
Zimne nogi, galart - galareta mięsna
Makocz - makowiec
Szneka z glancem - drożdżówka
Gzik - twaróg ze śmietaną
Sznytka - kromka chleba
Leberka - wątrobianka
Klymki - cukierki
Rumpuć - gęsta zupa jarzynowa