Z A P R A S Z A M :) :) :) na podstrony: :) :) :) |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Kuźnia i Kowal w Witankowie |
|
|
Kuźnia w Witankowie...
K U Ź N I A
Znałam kiedyś kuźnię
Była wtedy w kwiecie wieku
Jej kowal - mąż dbał o nią
Lepiej jej było niż z mamą dziecku.
I choć mlekiem jej nie karmił
Ni bułkami z miodem
Rankiem co dzień drzwi otwierał
Pracował, nawet z nią rozmawiał czasem.
Ogień w piecu rozdmuchiwał
Bił młotem w kowadło,
Latem okna też uchylał
Mówiąc: odżyj trochę moja kuźnio!
Ona oddychała lekko,
Owiewała gospodarza chłodem,
Drzwi też kołysała z lekka
I rozniecała w piecu ogień.
Lecz kiedyś rzecz straszna się stała
Kowal nie wyszedł rano jak zwykle,
Ludzie jacyś wołają: Lekarza, lekarza!
Gdy lekarz przyszedł powiedział: Nie żyje.
Potem dużo ludzi się zebrało
Poszli wszyscy na cmentarz z księdzem,
Wielu z nich rzewnie płakało,
A kuźnia nie zobaczyła kowala, już więcej,
Ktoś powiedział: wcześnie mu się zmarło,
To przecież był człowiek w kwiecie wieku,
A w kuźni serce już się darło,
Zestarzała się bardzo w tym roku.
Nikt o niej nie myślał już teraz,
Zamknęli ją na cztery spusty.
Kuźnia z żalu płakała nie raz,
Dom kowala, także był smutny.
Potem przyszedł jeden kowal, drugi...
Nikt z kuźnią nie rozmawiał jak dawniej,
Coraz bardziej siwiały jej dachówki
I wyglądała coraz marniej.
Pewnego razu naprawili jej dach,
Wyrzucili dachówki, mur zakryli mazią
Kuźnię zaczął ogarniać strach
I nie cieszy się z tego, że stała się młodą.
To już nie jest stara znajoma - żona,
Nikt z nią nie żyje w komitywie,
Teraz zwykłym budynkiem stała się ona,
Że kiedyś była komuś droga, mało kto wie.
1980 r. Feliksowi Jasiulewiczowi – kowalowi wiejskiemu.
|
|
|
|
|
|
|
Witaj jako 130666 odwiedzający (332367 wejścia) :))) |
|
|
|
|
|
|
|